Logo

    legendy

    Explore "legendy" with insightful episodes like "24: Unmatched", "Czy to prawda, że... smok wawelski pochodzi z województwa śląskiego?", "Podcast #51 Syndrom Czarnego Psa, czyli Mity i legendy psiego świata Część I", "16. dubna: Den, kdy Michael Jordan odehrál svůj poslední zápas" and "DRM - 239. VYSÍLÁNÍ" from podcasts like ""Crash Board", "Czy to prawda, że...? | Radio Katowice", "DoggyBoom Wychowanie i trening psów", "Ozvěny minulosti" and "Dětské rádio Mělník"" and more!

    Episodes (7)

    24: Unmatched

    24: Unmatched
    "W bitwie nikt nie jest równy"
    Głosując w naszym pojedynku na Instagramie wybraliście, że chcecie posłuchać w podcaście o grach planszowych Crash Board o grze Unmatched od OgryGames. No to postaramy się opowiedzieć, ale o całej serii Unmatched.
    To taktyczna, asymetryczna gra pojedynkowa, w której potężni bohaterowie z różnych legend, baśni i filmów walczą ze sobą o tytuł największego zakapiora na dzielni.
    Tylko tutaj dinozaur może zmierzyć się z Brucem Lee, a Robin Hood spróbuje pokonać Czerwonego kapturka.
    Każda z postaci ma unikatową 30 kartową talię. Kierując figurką bohatera mamy tylko, albo aż 3 możliwe do wykonania akcje: manewru(ruch), fortel (zagranie specjalnej żółtej karty) oraz atak. Wykorzystując silne strony naszej postaci i słabe strony przeciwnika staramy się sprawić, by jak w filmie o nieśmiertelnym: pozostał tylko jeden.
    Nasz podcast o grach planszowych Crash Board, jest inny, ponieważ opowiadamy o grach z perspektywy taty gracza i jego córki.
    Ja jestem Maciek i od ponad dekady gram w nowoczesne gry planszowe. Nasze zbiory to ponad trzysta gier i ta liczba nadal rośnie.
    Hania to moja 11-letnia córka, miłośniczka zwierząt, marzycielka, uwielbia rysować, rzeźbić oraz lepić i kolekcjonuje wszystko co się da – po tatusiu. :)
    Razem tworzymy zgrany zespół, który nie zawsze się zgadza, ale zawsze dobrze się bawi nad planszą.
    Unmatched to seria gier dla od 2 do 4 osób. (w zależności od posiadanego pudełka)
    Jest przeznaczona dla graczy od 9 lat, a rozgrywka potrwa 20-30 minut.
    Jakie jest nasze zdanie o grze?
    Czy tym razem Hania zgadza się ze mną, co do oceny tych gier?
    Na co ja zwróciłem uwagę?
    Posłuchaj nas i zdecyduj czy te gry są dla Ciebie i Twojej rodziny.
    Tym razem swoją opinią o Unmatched podzielił się Hajlovski, zapraszamy na jego profil na Instagramie, po naprawdę fajne materiały.
    W każdym odcinku podcastu o grach planszowych Crash Board informujemy o najciekawszych newsach dotyczących gier planszowych z ostatnich tygodni.
    Przygotowujemy listę premier i zapowiedzi, które warto mieć na radarze.
    Jeśli macie uwagi co do podcastu lub chcecie się czymś z nami podzielić, piszcie na: crashboardpodcast@gmail.com.
    Nasz profil znajdziecie na Facebooku i Instagramie wpisując w wyszukiwaniu: Crash Board.
    Oprócz podcastu, możecie przeczytać recenzje gier na naszym blogu ZnadPlanszy.

    Zapraszamy Was w czwartek 31 sierpnia 2023, na Instagramowe konto podcastu o grach planszowych Crash Board, gdzie odbędzie się kolejny planszówkowy pojedynek. To Wasze głosy zdecydują o jakiej grze porozmawiamy w następnym odcinku. Razem tworzymy ten podcast. -Maciek
    PS. Omawiane gry pochodzą z kolekcji własnej.

    Czy to prawda, że... smok wawelski pochodzi z województwa śląskiego?

    Czy to prawda, że... smok wawelski pochodzi z województwa śląskiego?
    "Czy to prawda, że smok wawelski pochodzi z woj. śląskiego?" - to pytanie jest pretekstem żeby opowiedzieć o pra gadach i odległych przodkach współczesnych zwierząt, w tym Zuzi, która w tym roku obchodzi swoje 15-lecie pojawienia się w Sosnowcu. Niesamowite wydarzenia miały miejsce około 200 mln lat temu w naszej aglomeracji.

    Opowiedzą dziś o nich pani Zuzanna Wawrzyniak, dr Andrzej Boczarowski, dr Gerard Gierliński - paleontolodzy. Razem z prof. Maciejem Sablikiem zapraszamy do słuchania.

    Podcast #51 Syndrom Czarnego Psa, czyli Mity i legendy psiego świata Część I

    Podcast #51 Syndrom Czarnego Psa, czyli Mity i legendy psiego świata Część I
    Zapraszam Was serdecznie do wysłuchania kolejnego, już 51-go odcinka Podcastu DoggyBoom. Jeśli uznasz, że warto skończyć z "bobonieniem" na temat psów, udostępnij to nagranie Znajomym!
    Z tego odcinka dowiesz się, miedzy innymi, o tym:
    - czym jest "bobonienie" i dlaczego warto z tym skończyć;
    - czym jest tzw. "syndrom czarnego psa" i gdzie szukać jego źródła;
    - co robić, gdy czarny kot przebiegł Ci drogę;
    - czy pies, który poczuje smak krwi, będzie gryzł?
    - co w rzeczywistości sprawia, że psy gryzą częściej?
    i wreszcie - dlaczego warto nakarmić zoopsychologa?
    Rzecz jasna, to nie wszystkie tematy, jakie poruszymy w podcaście, ale te uznałam za najważniejsze :)

    16. dubna: Den, kdy Michael Jordan odehrál svůj poslední zápas

    16. dubna: Den, kdy Michael Jordan odehrál svůj poslední zápas
    Patnáct košů, čtyři doskoky a čtyři asistence. To jsou statistiky hvězdného basketbalisty Michaela Jordana z jeho posledního zápasu, ke kterému došlo 16. dubna 2003. Tehdy jeho Washington nastoupil za bouřlivých ovací fanoušků na palubovku Philadelphie. Zápas sice prohrál v poměru 107:87. I přesto si všichni užili nezapomenutelnou atmosféru. Diváci Jordana dokonce přiměli ve čtvrté čtvrtině vrátit se do hry. Michael se tak mohl rozloučit s hvězdnou kariérou ještě dvěma vstřelenými trestnými koši.

    DRM - 239. VYSÍLÁNÍ

    DRM - 239. VYSÍLÁNÍ
    Dnešním tématem jsou poklady. Co je poklad? Každý z nás to cítí jinak. Pro někoho je to hmotné a pro někoho duševní. Jak toto téma rozklíčovali naši moderátoři? Poradili si s tím skvěle. Četba na pokračování od naší autorky a moderátorky Týny byla opět plná napětí. Dobrý poslech.

    Z mroku legend do europejskiego mocarstwa, 100 lat, w których powstała Polska

    Z mroku legend do europejskiego mocarstwa, 100 lat, w których powstała Polska
    W podcaście Muzeum Historii Polski „1000 lat. Prześwietlenie”, zapraszamy do podróży w mroki dziejów, gdzie historia miesza się z legendami i czasem nieprawdopodobnymi wręcz hipotezami. Opowiemy o początkach historii Polski. Od legendarnych założycieli państwa przez pierwszego historycznego władcę – Mieszka, aż po Bolesława Chrobrego. Czy Lech, Popiel i Piast istnieli naprawdę, czy Mieszko był wikingiem, czy Gniezno rzeczywiście było pierwszą stolicą Polski – prawda to, czy późniejszy wymysł. Kto tak naprawdę ochrzcił się w 966 r.? O tym wszystkim opowie Łukasz Starowieyski (historyk i dziennikarz) oraz dr Tomasz Borowski z Muzeum Historii Polski. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Podcast zrealizowano w ramach zadania: kontynuacja i rozbudowa multimedialnego projektu informacyjno-edukacyjnego - Portal Historyczny Dzieje.pl

    BP #033 - Złota Kaczka (Legendy warszawskie)

    BP #033 - Złota Kaczka (Legendy warszawskie)
    Artur Oppman
    Legendy warszawskie
    Złota kaczka

    I

    Był sobie szewczyk warszawski. Nazywał się Lutek. Dobre było chłopczysko, wesołe, pracowite, ale biedne, jak ta mysz kościelna. Pracował ci on u majstra jednego, u majstra na Starym Mieście. Ale cóż? Majster, jak majster, grosz zbierał do grosza, z groszy ciułał talary i czerwońce, a u chłopaka bieda, aż piszczy.


    Niby to mu tam pożywienie dawał. Boże, zmiłuj się: wodzianka, kartofle — i tyle! I odział go, mówi się, ale ta przyodziewa spadała z Lutka, boć to stare łachy majstrowskie, co ledwo się kupy trzymały. Dość, że w takim sianie i pies by nie wytrzymał, a cóż dopiero człowiek! Gadają mu: Miej cierpliwość, mityguj się, będzie lepiej, poczekaj ino!


    Co to lepiej! Kiedy? Rok za rokiem mija, lata lecą, a tu wciąż nędza i nędza.


    Znudziło mu się. Uciec chce. Do wojska — powiada — pójdę, żołnierzem będę, może się ta nowy Napoljon gdzie zjawi, to, jak nic marszałkiem zostanę, jenerałem wielkim, mocarzem.
    No nic! cierpi jeszcze, czeka.

    Aż ci tu kiedyś na wieczorynkę poszedł do czeladnika jednego, co się niedawno wyzwolił i wiodło mu się niezgorzej, bo grenadierskie buty szył, dla gwardii, dla panów oficerów. Wieczorynka aż miło! Jedzą, piją, gawędzą. Ni z tego, ni z owego, o bajkach się zaczyna, o takich podaniach warszawskich.
    I mówi jeden stary szewc, kuternoga:
    — Ho! ho! u nas w Warszawie i o pieniądz łatwo i o sławę, tylko trza mieć odwagę i rozum we łbie, jak się patrzy.
    Zaciekawił się Lutek, pyta:
    — Mówcie, co takiego?
    — Ano nic — rzeknie kuternoga — na Ordynackiej, w podziemiach starego zamku, jest królewna taka, zaklęta w złotą kaczkę. Kto do niej trafi, kto ją przydybie — wygrał! Ona mu powie, jak skarby ogromne zdobyć, jak się stać możnym bogaczem, magnatem!
    — I gdzie to, mówicie?
    — Na Ordynackiej, w lochach starego zamczyska.
    — A kiedy?
    — W noc świętojańską.
    Zapamiętał to sobie nasz Lutek, a do nocy świętojańskiej trzy dni trzeba czekać, nie więcej.

    II

    Wieczór spadł na gwarną Warszawę, gwiaździsty, ciepły, czerwcowy. Na ulicy ludzi jak mrowia. Panienki takie śliczne spacerują, a przy nich kawaleria, młodzi panowie, a głównie — wojskowi.

    Tu ułan drugiego pułku, biały z granatem, tu strzelec konny gwardii w mundurze zielonym z żółtym, tu piechota liniowa, tu artylerzysta; hej! ostrogi dźwięczą, szable brzęczą, kity migają, aż lubo patrzeć!

    Idzie sobie nasz szewczyk Lutek Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, wszedł w Ordynacką, przeżegnał się: już blisko!

    Spuszcza się Tamką, bo tam właśnie jest wnijście do lochów ordynackiego zamczyska, idzie, lezie, ale mu coś niesporo.

    Nie to, żeby się bał: niech Bóg broni! nie lęka się on niczego; tylko tak jakoś, nie łacno mu, ze złym duchem może, wejść w komitywę.

    Ano trudno! Raz się zdecydował: wejść trzeba!

    Od Tamki, okienka nad ulicą dość nisko, szyb nie ma, ino kraty, ale taki chudzielec, jak wąż się przeciśnie.

    Jazda! Wdrapał się po wystających cegłach do okna, raz, dwa, trzy! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! — Wlazł do wnętrza. Ciemno! zapalił świeczkę — idzie. Kurytarz długi, wąski, kręty, prowadzi niżej i niżej. Aż ci po kwadransie może takiej drogi wylazł szewczyk do piwnicy wielkiej, sklepionej, z jeziorkiem jakiemsiś pośrodku.

    Przy mdłym światełku świeczki łojowej, którą trzymał w ręku, obaczył Lutek owo jeziorko, — a na nim — Boże drogi! prawdę mówił szewc Kuternoga: złota kaczka pływa, piórkami szeleści.

    — Taś, taś! kaczuchno!

    I nagle — z kaczki czyni się przecudna dziewica: królewna. Włosy złote do ziemi, usta jak maliny, oczy jak gwiazdy, a buzia taka cudna, że — klękajcie narody!
    — Czego chcesz ode mnie, chłopczyku?
    — Jaśniewielmożna królewno — Lutek powiada, — nic ci ja nie chcę, ino zrobię to, co ty chcesz, abyś rozkazała.
    — Dobrze — odpowie księżniczka — tedy ci powiem! Uzyskasz skarby, jakich nikt na świecie nie ma i mieć nie będzie, panem będziesz, bogaczem, jeśli spełnisz co do joty to, co ci powiem.
    — Słucham, jaśniewielmożna!
    — Oto masz kieskę, w niej sto dukatów; przez dzień jutrzejszy musisz je wydać, ale tylko na potrzeby własne, dla siebie samego; nic ci z tego złota dać nikomu nie wolno, ni grosza, ni grosza! Pamiętaj.
    — Ha! ha! ha! — zaśmieje się Lutek — i cóż to trudnego? Będę jadł, będę pił, będę hulał! Wydam sto dukatów — a co potem?
    — A potem, skarby niezmierne otworem stać ci będą, kopalnie złota prawdziwe, bogactwa niezmierzone; ale pamiętaj: ni grosza nikomu!
    — Zgoda, królewno! daj kieskę!
    Księżniczka kieskę Lutkowi wręczyła, zaśmiała się jakoś dziwnie — i znikła.
    Strach przejął szewczyka. Ledwo się do okna dogramolił, wylazł na Tamkę i smyrgnął na Stare Miasto.

    III

    Nazajutrz dzień od rana samego puszcza się Lutek na miasto. Co tu robić najsampierw — myśli sobie — chyba się odziać, jak panicz.
    No, dobrze! racja! Poszedł na Świętojerską, do sklepów z odzieżą, kupił sobie kapelusz, ubranie, paletot. Szyk! Prawdziwy hrabia!

    Idzie, pogwizduje, laseczką macha, bo i laseczkę se sprawił, nie wie co robić dalej.
    Nie taka to łatwa sprawa wydać sto dukatów!
    Sto dukatów! Dla siebie samego!
    Ha! Trza pomyśleć!

    A że to była już jakaś dziesiąta godzina, jeść mu się kaducznie zachciało. Jeść i jeść. Młody, zdrowy, to i nic dziwnego, że głodny.
    Wstąpił do gospody. Każe sobie dać kiełbasy, kiszki, piwa, bułek.

    Je, je, aż mu się uszy trzęsą. Najadł się tak, że mu chyba na trzy dni wystarczy.

    — Co się należy?
    — Dwa złote.
    — Dwa złote? Nie więcej?
    — Dwa złote, paniczu, i przydałoby się z dziesięć groszy napiwku.

    Wydajże tu sto dukatów, bądź mądry! Ano trudno! Trza jakości ten pieniądz wydać. Pomyślimy!

    Sypie ci Lutek na wycieczkę za miasto. Pojechał końmi do Wilanowa. Bryczkę wynajął na poczcie, koni czwórka, pocztylion gra na trąbce. Uciecha.
    Przyjechał. Dał dukata odźwiernemu przy parku. Chodzi po ogrodzie. Napatrzył się, południe już minęło. Pora powracać! I znów jest w Warszawie. Co zrobić? Gdzie wydać pieniądze, boć wydał niespełna pięć dukatów?
    Spojrzał. Afisz na rogu: Teatr Narodowy. Nie ma co! Chodźmy do teatru.
    W teatrze zabawił się setnie. Nie był w nim nigdy. Bo i skądże? Rzecz droga: miejsce dwa złote.
    Wyśmiał się, ucieszył, wychodzi.
    Późna już pora. Czasu do wydania pieniędzy niewiele, a Bóg świadkiem — nie wie Lutek, co z nimi zrobić? Idzie, rozmyśla. Polak, ŻołnierzA gdy tak idzie, na rogu zaułka starzec stoi zgarbiony.
    — Panie — powiada — drugi dzień mija, gdy nic w ustach nie miałem. Starym żołnierz, paniczu, pod Sommosierrą byłem, pod Smoleńskiem, pod Moskwą, przy księciu Józefie pod Lipskiem — poratuj mnie!
    Pojrzy Lutek na starca: inwalida bez ręki, a na piersiach błyszczą mu wstążeczki orderowe: Legia honorowa i Virtuti militari.
    Sięgnął do kieszeni, wyciągnął garść złota, dał starcowi.
    — Bóg–że ci zapłać, paniczu! Bóg ci zapłać! Będziesz szczęśliwy i bogaty!
    Błysnęło! zagrzmiało!
    Mignęła przed oczami Lutka księżniczka zaklęta.
    — Nie dotrzymałeś obietnicy, nie dla siebie wydałeś pieniądze!

    I znikła.

    Rozejrzy się szewczyk: dziad stoi, jak stał poprzednio — i rzecze:

    — Pieniądz, Praca, Szczęście, ZdrowieNie dukat, paniczu, daje szczęście, ino praca i zdrowie. Ten pieniądz wart coś, co zarobiony, a darmocha na złe idzie.

    Powrócił Lutek do domu rad i wesół. Ocknął się rankiem bez grosza w kieszeni. Wydał na siebie z dziesięć dukatów, a resztę oddał starcowi, ale też od tego czasu wiodło mu się, jak nigdy. Wyzwolił się wrychle[23] na czeladnika, niebawem majstrem został, ożenił się z panienką piękną i zacną, dzieci wychował — i żył długie lata w zdrowiu, w dostatku i w szczęściu.

    A o złotej kaczce słuch zaginął. I dzięki Bogu! Bo zła to musiała być boginka, kiedy za warunek stawiała: sobie, nie komu!

    Nie tak! Nie tak myśleć i czuć po polsku trzeba! My rządzimy się inaczej: naprzód biednemu, potem sobie!

    A wtedy każdej pracy Pan Bóg dopomoże.
    Logo

    © 2024 Podcastworld. All rights reserved

    Stay up to date

    For any inquiries, please email us at hello@podcastworld.io