Logo

    Życie w tranzycie (część 2)

    plJuly 08, 2013
    What was the main topic of the podcast episode?
    Summarise the key points discussed in the episode?
    Were there any notable quotes or insights from the speakers?
    Which popular books were mentioned in this episode?
    Were there any points particularly controversial or thought-provoking discussed in the episode?
    Were any current events or trending topics addressed in the episode?

    About this Episode

    Kontynuujemy temat środków komunikacji miejskiej w Korei. Tym razem psioczymy na dosyć kontrowersyjne z naszego punktu widzenia zachowanie Koreańczyków, którego doświadczamy podczas przemieszczania się po mieście. Leszek opowiada o pasażerach ucinających sobie drzemkę na jego ramieniu i o mężczyznach, którzy zupełnie niestremowani publiką przewietrzają swoje “na wpół owłosione piszczele”, demonstrując przy tym jednocześnie “obrzydliwe, mokre skarpeciury”. Leszek z niemałym uczuciem przedstawia również sławny wśród obcokrajowców temperament starszych koreańskich kobiet (ajumma), których ulubionym zajęciem jest energiczne torowanie sobie drogi łokciami. Anna opowiada o swojej drodze do metra, podczas której musi – niczym nimfa wodna mknąca po tafli jeziora – przeskakiwać pomiędzy niestrawionym ramyeonem (zupa z makaronem), zwymiotowanym przez pracowników wracających nad ranem do domu po firmowej imprezie. Ubolewa również nad “ścianą płączu” – murem oddzielającym tory metra od wiodącej do stacji uliczki, pod którym taksówkarze namiętnie oddają parujący w sierpniowej wilgoci mocz. A robią to mimo że bardzo czysta toaleta znajduje się na stacji 50m dalej… Życie w koreańskim tranzycie to zupełnie inny świat. To miejsce, gdzie spotyka się całe spektrum koreańskiego społeczeństwa. To Korea zapodana w pigułce i przez to wywołująca wiele skrajnych emocji. Uczestniczenie w tym życiu to jednak świetny eksperyment antropologiczny i okazja do lepszego zrozumienia tego kraju.

    Recent Episodes from Zakorkowani

    Język koreański

    Język koreański
    „Drut kolczasty” – tak niektórzy Polacy opisują swoje wrażenia jeżeli chodzi o wygląd koreańskich sylab. Drut kolczasty kojarzy się też z czymś trudnym bądź nawet niemożliwym do przebycia i w tym ujęciu skojarzenie to w pełni odzwierciedlać może męki uczących się tego języka. Nic dziwnego – język koreański uważany jest za jeden z najtrudniejszych języków na świecie.   Król Sejong sfromalizował reguły języka koreańskiego w 1443 roku z nadrzędnym celem spopularyzowania go wśród ludzi, którzy nie mieli dostępu do edukacji. O ile nauka alfabetu, czy wymowy nie sprawia większych trudności, to struktura zdań, liczne formy i zwroty grzecznościowe, bazowanie na zapożyczeniach z języka chińskiego oraz brzmienie słów, które nie ma żadnego punktu odniesienia mogą już być dla Europejczyka pewnym wyzwaniem. Koreański to też język niezwykle kompaktowy, w którym nawet emocje można wyrazić określoną zasadą gramatyczną. Dla wielu to mowa bardzo sucha, może nawet skostniała. Jej reguł należy stosować w perfekcyjny sposób, w przeciwnym razie ryzykuje się zupełny brak zrozumienia. Znajomość koreańskiej kultury również wydaje się na tym tle nieodzownym wymogiem. Czy doskonałe władanie językiem koreańskim jest więc możliwe? Jak nauczyć się języka koreańskiego? Czy koniecznie trzeba iść na koreanistykę? Na to i na wiele innych pytań odpowiadamy w załączonej audycji.

    Niepełnosprawni w Korei.

    Niepełnosprawni w Korei.
    Jedną z najpoważniejszych kwestii społecznych, której Korea będzie musiała stawić czoła już niedługo jest szybkie starzenie się społeczeństwa (przewiduje się, że w roku 2030 24% Koreańczyków będzie miało więcej niż 65 lat) – wynik bardzo niskiego przyrostu naturalnego i wydłużającej się średniej długości życia mieszkańców tego kraju. Oprócz fundamentalnego problemu finansowania emerytur punktem zapalnym staje się w tej sytuacji również pomoc rządowa dla tych, którzy wraz z postępem wieku stają się mniej sprawni fizycznie i psychicznie (szacuje się, że 91 % przypadków niepełnosprawności pojawia się w wieku późniejszym na skutek choroby lub wypadku). Obecnie już 38,1% niepełnosprawnych to ludzie ponad 65-letni, a 32,1% to osoby w wieku 50-64 lata. Sytuacja niepełnosprawnych w Korei nie jest godna pozazdroszczenia. Mocno okrojona opieka socjalna, której zakres bazuje na odgórnej kategoryzacji stopnia upośledzenia, nie pozwala osobom niepełnosprawnym na niezależność. Sektor prywatny również umywa ręce od odpowiedzialności wybierając raczej płacenie umownych kar za nieprzestrzeganie kwot zatrudnienia niepełnosprawnych, niż dostosowywanie środowiska pracy pod specyficzne wymagania tej grupy osób. Dlatego też w Korei większość niepełnosprawnych (86,7%) całkowicie zdanych jest na swoje rodziny.   Niestety zdarza się, że nawet wśród najbliższych osoba niepełnosprawna nie może liczyć na zbyt wiele. Niepełnosprawność w rodzinie traktowana jest często przez Koreańczyków jako powód do wstydu, a nawet ciążące na famili przekleństwo. Do dziś niepełnosprawność tłumaczona jest bowiem przez niektórych jako wynik grzechów popełnianych w poprzednim wcieleniu lub działanie złych duchów. Wszelka ułomność lub odchylenie od tego, co powszechnie przyjęte jest za „normalne”, skrupulatnie jest więc ukrywane, żeby tylko nie zaszkodzić pozostałym członkom rodziny, którzy starają się wspiąć na wyższy szczebel koreańskiego społeczeństwa. W kraju, gdzie fizyczna perfekcja jest celem samym w sobie osoby niepełnosprawne wzbudzają strach, zamiast zrozumienia odnajdują jedynie odrzucenie. Wiele osób wybiera więc dobrowolną izolację, często nawet w specjalnie utworzonych enklawach, czego dobrym przykładem może być wioska Kkotteongnae Jeszcze kilkanaście lat temu na ulicach Korei niepełnosprawnych praktycznie nie było widać. Dopiero po roku 2000 koreańska administracja rozpoczęła przebudowę infrastruktury oraz inwestycje w usprawnienie komunikacji miejskiej tak, żeby ułatwić osobom niepełnosprawnym poruszanie się. Do tego doszły różnego rodzaju ulgi takie jak na przykład darmowy transport publiczny, kształcenie zawodowe, edukacja, czy kupony na rehabilitację. Rząd dopłaca również niepełnosprawnym do opłat parkingowych, czy autostradowych, rejestracji auta (niepełnosprawni mają prawo do zakupu pojazdów napędzanych LPG), rachunków za elektryczność, a nawet współpracuje z sektorem prywatnym w celu wypracowania zniżek na usuługi internetowe i telefoniczne, a nawet na bilety lotnicze.     Ciągle jednak to nie wystarcza. Żebrzący niepełnosprawni to dosyć częsty widok w koreańskim metrze (szczególnie osoby niedowidzące i niewidome) oraz na bardziej zaludnionych ulicach (osoby pozbawione nóg, które poruszają się na specjalnych „deskorolkach"). Co roku mają miejsce demonstracje niepełnosprawnych, którzy protestują przeciwko biurokratycznej klasyfikacji upośledzeń oraz stygmatyzacji swojej grupy w koreańskim społeczeństwie. Największym problemem wydaje się właśnie to drugie – automatyczne wyjęcie poza nawias pełnowartościowych członków społeczeństwa, wymuszona izolacja, spowodowana zwykłą obojętnością tych, których los nie doświadczył w podobny sposób.

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.3)

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.3)
    W trzecim i ostatnim odcinku cyklu audycji pt. “Co Koreańczycy robią inaczej?” opowiadamy o tym, jak mieszkańcy Kraju Porannego Spokoju zachowują się:   za granicą (podczas wyjazdów służbowych, ale też i podczas dłuższych pobytów na obczyźnie) w czasie uprawiania swoich ulubionych sportów (sala gimnastyczna, góry, rowery, camping) w odpowiedzi na upały, deszcze monsunowe, mrozy podczas zawierania związków małżeńskich.   Przybliżymy również odrobinę tematykę problemów językowych, z jakimi borykają się i Koreańczycy (angielski) i obcokrajowcy (koreański), a także wspomnimy o kilku ciekawszych systemach miar stosowanych w Korei, sposobie określania wieku, ciąży itp.   Zapraszamy do dyskusji!

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.2)

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.2)
    W drugiej części cyklu naszej audycji na temat tego, co Koreańczycy robią inaczej, zwracamy uwagę na zadziwiające zwyczaje w następujących kategoriach / miejscach: praca (będzie trochę o pierdzeniu, hemoroidach i chowaniu się przed fruwającymi paznokciami) restauracja (wytłumaczymy między innymi, dlaczego ludzie stosują przemoc fizyczną przy płaceniu rachunków) toaleta (wyjaśnimy dla przykładu, dlaczego na sedesach można czasem zobaczyć odciski butów) życie codzienne (ujawnimy, dlaczego w czasie robienia zdjęć Koreanki wypychają obcokrajowców do przodu i o co chodzi ze znakami "Victory"... oraz wiele innych) Jak zwykle zapraszamy naszych Słuchaczy do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami!

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.1)

    Co Koreańczycy robią inaczej? (cz.1)
    Najprostsza odpowiedź – praktycznie wszystko. W pierwszej części cyklu naszej audycji na temat tego, co Koreańczycy robią inaczej, wybieramy co lepsze kąski z następujących dziedzin: zabawy koreańskich dzieci gestykulacja zachowanie w domu świąteczne prezenty zachowanie w windzie zachowanie w metrze zachowanie w sklepie jazda samochodem   Drogowy robot na jednych z autostrad w Korei   Jedna z popularniejszych zabaw dzieci i młodzieży w Korei.   Zapraszamy naszych Słuchaczy do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami!

    Podejście Koreańczyków do zwierząt.

    Podejście Koreańczyków do zwierząt.
    W Korei posiadanie zwierząt, szczególnie malutkich psów, stało się w pewnym momencie bardzo popularne. Moda, jak to moda, potrafi być jednak bezwzlgędna i tak jak modelki muszą czasem chodzić w niestworzonych ubraniach i butach na makabrycznie wysokim obcasie tak i zwierzęta w Korei przejść musiały fazę koloryzacji sierści, wymyślnych fryzur, ubranek Supermana, a nawet malowania pazurków. Szczególnie pieski stały się nie tylko obiektem, na którym testowano swój modowy gust, ale również ważnym akcesorium w markowej torebce znudzonych koreańskich dam. W Korei psy również się jada, mimo że sprzedaż mięsa z psa jest tutaj zabroniona. Psina serwowana jest w specjalnych restauracjach, najczęściej w formie zupy zwanej  bosintang i w smaku bardzo przypomina wołowinę. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest codzienny posiłek Koreańczyka, a rzadki specjał, na który chodzi się szczególnie w okresie upałów (Koreańczycy wierzą, że mięso z psa ogranicza aktywność gruczołów potowych). Do tego nie każdy Koreańczyk jest w stanie psinę skonsumować – istnieją Koreańczycy, którzy mięsa psa nigdy nawet nie tknęli. Zwolennicy jedzenia psów twierdzą, że to koreańska tradcyja i nie ma w tym nic bardziej gorszącego od jedzenia wieprzowiny, czy wołowiny. Tym bardziej, że do uboju przeznaczane są specjalnej rasy psy hodowlane. Rzeczywistość wygląda jednak mniej różowo, bo rynek ten ciągle pozostaje w Korei prawnie nieuregulowany. Szczególnie chodzi tutaj o traktowanie zwierząt – kontrowersyjny sposób uboju przez powieszenie (często na oczach innych czworonogów), jak i hodowli w ciasnych klatkach, wśród zwłok innych psów itp. Niekiedy w wiadomościach pokazywane są naloty na tego rodzaju farmy i aż serce staje w gardle na widok panujących tam warunków.   Psy to oczywiście nie jedyni towarzysze człowieka. W Korei jednak wiele osób obawia się kotów, szczególnie ich wąskich jak u węża oczu, syku i możliwości zadrapania ostrymi pazurami. Koreańczycy uwielbiajacy koty i ich niezależny charakter są zdecydowanie w mniejszości. Obok psów i kotów Koreańczycy, jak wiele ludzi na świecie, hodują rybki, chomiki, jaszczurki itp. Stosunku Koreańczyków do zwierząt nie można przyrównywać do tego, jak ludzie na Zachodzie potrafią rozumieć więź między człowiekiem i swoim podopiecznym. Wystarczy zdać sobię sprawę, że w Korei nawet ludzie mają rygorystycznie przypisany szczebelek w hierarchii społecznej, od którego zależy sposób ich traktowania. Stąd zwierzę to przede wszystkim pokarm, a dopiero potem towarzysz życia, choć zawsze taki, który musi być absolutnie podległy widzimisię swojego właściciela. A zdarza się, że to „widzimisię” pozbawione jest wszelkiej wrażliwości...

    Koreańska sauna

    Koreańska sauna
    Zdrowie to obok pieniędzy jedna z najważniejszych wartości w życiu przeciętnego Koreańczyka. Uprawianie sportu, dobre odżywianie się, dbanie o higienę to swoiste panaceum na koreański tryb życia w rytmie „ppalli, ppalli” („szybko, szybko"), ciągłe współzawodnictwo oraz ogromne ilości spożywanego alkoholu. Koreańska sauna jest czymś co łączy osobistą higienę, do której Koreańczycy przywiązują ogromną uwagę oraz filozofię zdrowego życia. Koreańska sauna, czyli jjimjilbang („jjimjil” – kapiel w parowa, „bang” – pokój) to wielka przestrzeń, która zazwyczaj podzielona jest na część koedukacyjną oraz na osobne pomieszczenia dla mężczyzn i kobiet – w Korei jedynie ten odseparowany obszar określa się mianem „sauna”. Sauna jest więc w koreańskim ujęciu częścią składową „jjimjilbangu” i z tego powodu pytanie „idziemy na saunę?” może wydać się Koreańczykowi dziwne jeżeli zadane jest podczas rozmowy pomiędzy mężczyzną i kobietą. Koreański jjimjilbang można znaleźć na każdym kroku. Najczęściej znajdują się one w prostych przyosiedlowych budynkach i zapewniają niezbędne minimum: w części wspólnej - kilka pokoi parowych, w tym jeden bardzo gorący i jeden „tematyczny” (np. z solą, albo ze ścianami wyłożonymi minerałami), restaurację, telewizor; w części przeznaczonej dla każdej płci – suchy i mokry pokój parowy, jacuzzi z gorącą wodą lub kąpiele „tematyczne” (np. w zielonej herbacie lub bani z drewna), niewielkie baseniki z zimną wodą i jeszcze mniejsze z lodowatą, bicze wodne, usługi masażu. Wizyty w jjimjilbangu, szczególnie w weekendy, to rytuał. Do osiedlowych saun chodzi się często z rodzinami, jest to forma wspólnego spędzania czasu, wspólnego odpoczynku. Niektórzy spędzają tam całą noc (do spania przeznaczone są specjalne pomieszczenia), co wychodzi o wiele taniej niż nocleg w jakimkolwiek hotelu. W załączonej audycji opowiadamy w szczegółach o wyglądzie koreańskego jjimjilbangu, sposobie jego funkcjonowania, ale również o zachowaniach Koreańczyków, które przybysza z zagranicy mogą wprawić w prawdziwe osłupienie.

    Narodziny dziecka w Korei

    Narodziny dziecka w Korei
    W Korei wejście w związek małżeński jest niemal równoznaczne z koniecznością wydania na świat potomka. Jest to kolejny etap, jaki każdy Koreańczyk musi przejść, żeby zostać uznanym za pełnoprawnego członka tego wymagającego społeczeństwa. Młodzi ludzie w okolicach trzydziestki przeżywają ogromny stress ze strony rodziców, współpracowników i ludzi całkiem postronnych, którzy ciągle wypytują się o datę ślubu. Na osobę, która w okolicach 35 lat jest jeszcze wolna, patrzy się już w pdejrzany sposób – coś na pewno musi być z nią nie tak, skoro nikt nie chciał się z nią związać. Jakiś czas po ślubie rozpoczynają się najpierw delikatne, a potem coraz bardziej natarczywe pytania o dzieci – znowu od rodziców, teściów, szefów, sąsiadków i od kogokolwiek, kto się akurat nawinie. Stąd też bezdzietne związki w Korei praktycznie nie istnieją, chyba że są to pary, które z różnych względów nie mogą zajść w ciążę. To oznacza, że wydanie potomstwa na świat to ciągle w Korei niepisany obowiązek kobiety.  Mimo to liczba dzieci przypadająca na jedną kobietę w Korei wyniosła w 2013 roku jedynie 1,24 (Polska: 1,32). Bezdzietne kobiety w Korei (przeważnie singielki) lub takie, które mają tylko jedno dziecko to coraz częstsze zjawisko. W ostatnich latach widać bardzo duże odejście od tradycji wielodzietności, dzięki której miało się pewność, że przynajmniej część potomstwa przeżyje, a tym samym rodzice będą mieli zapewnioną spokojną starość. Dzieci już w coraz mniejszym stopniu uważa się za inwestycję w swoją własną przyszłość. Koreańczycy stają się stopniowo pod tym względem coraz bardziej niezależni. Dotyczy to  zarówno rodziców, którzy na wszelkie sposoby próbują zabezpieczyć się finansowo, ale także i przez dzieci, które wzorem Zachodu nie chcą już utrzymywać swoich rodziców, a inwestować w samych siebie lub własne potomstwo. Niski przyrost naturalny to również wynik postępującej emancypacji Koreanek, ponieważ coraz więcej kobiet pragnie się realizować zawodowo czy też robić coś poza wyłącznym zajmowaniem się gospodarstwem domowym. Do tego dochodzą względy pragmatyczne – edukacja dzieci w Korei jest niesamowicie kosztowna. To kobieta odpowiada też za wychowanie oraz jakość wykształcenia swoich pociech, a przy dwójce i większej liczbie dzieci rachunek plusów i minusów jest jasny – lepiej, żeby kobieta pozostała w domu.  W załączonej audycji „Zakorkowani” rozmawiają nie tylko o przyczynach niskiego przyrostu naturalnego w Korei, ale również o niesamowicie ciekawych wierzeniach oraz obyczajach Koreańczyków praktykowanych w czasie ciąży, podczas połogu oraz po porodzie. Opowiadamy również ze szczegółami o tym, jak poród w Korei wygląda i ile kosztuje.
    Zakorkowani
    plAugust 04, 2014

    Co warto zobaczyć w Korei poza Seulem?

    Co warto zobaczyć w Korei poza Seulem?
    W 2012 roku aż 11,1 mln turystów odwiedziło Koreę Południową plasując ją na 20 miejscu najliczniej odwiedzanych krajów na świecie (przypomnijmy, że Korea jest terytorialnie 3 razy mniejsza niż Polska). Większośc turystów przybywa z Japonii, Chin, Hong Kongu, USA i Tajwanu. Popularność Korei ma znaczny związek z „hallyu”, czyli „koreańską falą”, która w ostatnich latach całkowicie zalała Azję, ale również i rozpowszechniła Koreę na Zachodzie. To właśnie dzięki kulturze masowej (K-pop, K-drama itp.) Korea urosła do miana jednego z  najbardziej atrakcyjnych miejsc w Azji pod względem turystycznym.  Większość odwiedzających Koreę ogranicza swój pobyt do Seulu. To w stolicy można doświadczyć energii znanej z koreańskich oper mydlanych, otrzeć się o luksusowy tryb życia Koreańczyków, dobrze się zabawić, ale również i zobaczyć kilka miejsc o znaczeniu historycznym. Żeby jednak uzupełnić swój obraz Korei na pewno warto wyjechać poza wielkie miasta, udać się w góry, do małych wsi i miasteczek. Szczegółnie w południowej części Półwyspu zasmakować można prawdziwej koreańskiej tradycji, różnych regionalizmów (język, kuchnia, lokalna kultura), to tam również zachowała się jeszcze piękna natura. Nie można pominąć też pozostałych prowincji Korei, bo w każdej z nich odnaleźć idzie coś inspirującego. W dzisiejszej audycji chcielibyśmy polecić te punkty na koreańskiej mapie, które sami mieliśmy okazję odwiedzić, i które naszym zdaniem mogą przysporzyć podróżnikom wielu niezapomnianych wrażeń.

    Co warto zobaczyć w Seulu?

    Co warto zobaczyć w Seulu?
    W Korei przez dziesiątki lat dominował gospodarczy pragmatyzm, który wszelkie próby artystycznego rozwoju spychał na boczny tor. Dopiero w latach postmodernizmu (1986-2005) do głosu doszła potrzeba rozwoju kulturalnego społeczeństwa. Wtedy właśnie zaczęły powstawać muzea i inne ośrodki sztuki, których  wygląd w dużej mierze bazował na architekturze Nowego Yorku lub Chicago. Ciągle jednak zintegrowane planowanie urbanistyczne, estetyka konstrukcji czy architektoniczna indywidualność nie były postrzegane jako atrybut, ale raczej jako niepotrzebny zbytek. W okresie tym różnorodność architektoniczna Seulu podyktowana została raczej pomysłowością właścicieli małych sklepów odzieżowych, kafejek, barów czy restauracji niż kontraktami sponsorowanymi przez instytucje rządowe, finansowe bądź społeczność korporacyjną. Stąd Seul w wielu miejscach to wizualnie raczej średnio interesujące miasto z kwadratowymi kolubrynami budynków, identycznie wyglądającymi blokami mieszkalnymi i gęstą siecią autostrad. Seul, jak przystało na stolicę jednej z największych potęg gospodarczych na świecie, zaczyna jednak powoli przeobrażać się z brzydkiego kaczątka w śnieżnobiałego łabędzia. Wizerunek Seulu jako atrakcyjnego miejsca i do cełow turystycznych, i do zwykłego życia stanowi bardzo ważny punkt w programie każdego szanującego się polityka. W ostatnich latach podjęto kilka znaczących prób urbanistycznej odnowy i upiększania stolicy. Do ważniejszych projektów z szeregu ekologicznych należy zaliczyć reaktywację w 2005 roku prawie sześciokilometrowego strumienia Cheonggye (Cheonggyecheon) w centrum Seulu, który pokryty był asfaltem od roku 1968, oraz oddanie do użytkowania w tym samym roku ogromnego terenu parku „Seoul Forest”. Seul stara się być miastem bardziej zielonym, bardziej przyjaznym środowisku i zdrowiu jego mieszkańca. Również korporacje koreańskie, wzorując się na coraz bardziej przykuwających oko przedstawicielstwach firm zagranicznych, starają się nadążyć za trendem, jeżeli nie decydując się na zmianę swoich siedzib to przynajmniej przeprowadzając okresowe happeningi mające na celu wizualne urozmaicenie urbanistycznego pejzażu Korei. W załączonej audycji „Zakorkowani” podpowiadamy, jak zorganizować sobie niezapomniany pobyt w Seulu. Każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie: pałace, świątynie i inne atrakcje związane z historią Korei, dzielnice, gdzie można się bawić się do upadłego, ulice zakupowe, gdzie będąc nieuważnym stracić można fortunę. Polecamy również wyprawy w piękne góry wokół Seulu, ale także i inne miejsca, gdzie w krótkim czasie można dojechać metrem lub autobusem. W naszej audycji nie brakuje też informacji praktycznych np. o zakwaterowaniu lub środkach transportu przygotowanych specjalnie dla obcokrajowców.